jeden z najlepszych amerykańskich no i taki symbol fajnych komedii z lat 80-ych
Moim zdaniem typowy amerykański komik. Czyli kompletnie nieśmieszny. Jednak europejska szkoła aktorska stawia bardziej na mimikę. Vide Luis de Funes. Gdy Chase przestał grać Grizłolda, wszystko się skończyło. Zagrał nawet w jakimś thrillerze sensacyjnym (film nawet mi się podobał, ale było to ....ooooo... nie pamiętam kiedy) i zniknął. Amerykanie mają w ogóle inne poczucie humoru. Ich komedia jakoś mnie nie śmieszą. Dla nich śmieszyć musi być scenariusz. Europa stawiał zawsze na gagi i absurd.
Za to był kiedyś taki film z Henrym Fondą "Przeżyć w NY", czy jakoś tam. Film naprawdę znakomity i śmieszny.
Coś w tym jest, ale za wyjątkiem Nielsena, bo on śmieszy mnie zawsze, a najbardziej kiedy w gagu jest taki niby poważny, ta mimika, spojrzenia, mistrz
Nielsen to faktyczna zupełnie inna sprawa w amerykańskim kinie. Mistrz niedorzecznych sytuacji.
ale może dlatego, ze pochodzi z Kanady, nie wiem, ale faktem jest że on mnie śmieszy za każdym razem, choć znam te filmy na pamięć
No tak, Kana to taka Anglia leżąca za Oceanem. Wszystko jasne. Bryan Adams też tworzy jak Anglik, a jest z Kanady.